czwartek, 16 października 2014

Carrie Ann Baade

Natknęłam się ostatnio na prace tej artystki i jestem nią zachwycona. Choć niektóre z jej obrazów są dosyć mroczne, mają to niewypowiedziane "coś", co pozwala na długo oderwać się od rzeczywistości i odlecieć w krainę zadumy...niezbadane są możliwości ludzkiego umysłu; doprawdy wyobraźnia ludzka nie zna granic. Podziwiam wszystkich tych, którzy potrafią przelać na papier czy płótno wszystko to, o czym myślą. 


Butterfly Lover - Carrie Ann Baade


Jak powiedział niegdyś Juliusz Słowacki: "Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa". Gdyby jego słowa chcieć przenieść na rzeczywistość malarza, pewnie brzmiałoby to w dużym uproszczeniu tak: Chodzi mi o to, aby pędzel giętki namalował wszystko, co pomyśli głowa".


Tak czy inaczej, zarówno artyści malarze jak i pisarze - poeci od zawsze byli mi bardzo bliscy właśnie ze względu na umiejętność oddania tego, co siedzi w głowie. Z tego miejsca kłaniam się im nisko. Dziś szczególnie Carrie Ann Baade


Eater of Hearts - Carrie Ann Baade


Explaining Death Rabbit - Carrie Ann Baade

I na koniec cząstka buntującej się mnie:

Nie rozmawiamy
wymieniamy się komentarzami
Nie spotykamy się na kawie
Jesteśmy stale "w kontakcie"
Pragniemy bliskości
czule przebiegając palcami
po klawiszach klawiatury

Piszę te słowa
coraz szerzej otwierając oczy

Chowam się ze strachu
we własnym cieniu człowieczeństwa



/ We don't talk anymore
we exchange comments
We don't meet anymore
We are always "in touch"
We dream about intimacy
while tenderly typing the message

I'm writing these words
opening my eyes wider

I hide in my own
shadowof humanity

I dla tych co wolą przekaz muzyczny ;)

6 komentarzy:

  1. Ja z kolei zachwycam się pracami Tomasza Marońskiego. Tarot Maroon to poprostu mistrzostwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci, że pierwszy raz słyszę o Marońskim, ale już wyguglałam i podziwiam :) Jego prace są magiczne :)

      Usuń
  2. obrazy bardzo ciekawe, oj gdybym umiała przelać na papier to co siedzi mi w głowie...to byłoby ciekawe :)

    co do bycia wkontakcie - niestety :( naszczęscia ja mam jeszcze wciąż kogoś z kim moge pisać listy takie prawdziwe wysyłane pocztą , ze znaczkiem w prawdziwej kopercie i to pomimo że mamy kontakt online! bo jednak taki list wyciągnięty ze skrzynki..takie kartki dotykane palcami to jest cała magaia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak....listy - te prawdziwe, fizyczne to jest TO! Tęsknię za nimi. Podobnie jak tęsknię za zdjęciami - nie tym na laptopie, tylko takimi przechowywanymi w pudełku po butach. Pamiętasz jak kiedyś nie było aparatów cyfrowych i każde zdjęcie było na wagę złota? Zanim zrobiło się "pstryk" człowiek się 3 razy zastanowił, czy to na pewno to ujęcie ;) Oczywiście nie mówię, że cyfrowe aparaty są złe, ale mam sentyment do takich "namacalnych" zdjęć :)

      Usuń
  3. "Jesteśmy w kontakcie" - prawda bolesna do bólu. Tak myślę, że może właśnie nasze prace handmade przy których musimy dłużej posiedzieć, bo są rzeczy których nie przyspieszę, są trochę takim sprzeciwem przed tym wyścigiem (bo przecież można kupić, będzie szybciej).
    Carrie Ann nie znałam.
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Jest nawet takie pojęcie jak Slow Fashion (wpisz sobie w google). Wydaje mu się, że ludzie powili zaczynają dojrzewać do tego, że lepiej mniej, a lepszej jakości, niż najtańszym kosztem, ale dużo i byle jakie...to samo tyczy sie relacji miedzyludzkich. Mamy po 300-600 znajomych na fb, ale czy mamy choć jedną osobę, na którą naprawdę możemy liczyć?

      Usuń