niedziela, 24 sierpnia 2014

Słoń, Ganeśa i parę słów o Indiach // An elephant, Ganeśa and a few words about India

Jeśli kochasz podróże i marzy ci się "life-changing trip", koniecznie wybierz się do Indii. Jest to kraj, który ma niesamowicie wiele do zaoferowania. Choć jednocześnie muszę przyznać, że zaraz po powrocie będziesz miał wrażenie, że widziałeś już prawie wszystko, choć tak naprawdę nie widziałeś jeszcze nic...

Lot do Indii z Polski trwa ponad 10 godzin. Męczące? Prawdopodobnie. Nie pamiętam. Pamiętam za to zapach, który poczułam wychodząc z lotniska w Delhi. Coś, co przywiozłam ze sobą na ubraniach do Polski. Tak jak dziś wychodząc z domu czuję wyraźnie zapach jesieni, wtedy czułam właśnie to - zapach Indii. Mieszanka palącego słońca przeplatającego się z nieustającym ruchem. Indie to żywy, gorący organizm. Mówi się, że życie kocha ruch. Innymi słowy: "Gdy się ruszasz, czujesz, że żyjesz". W Indiach życie nigdy nie ustaje. Ulice są przepełnione gazeciarzami, pucybutami, fryzjerami, mężczyznami oferującymi pomalowanie dłoni henną, czyścicielami uszu; pięknymi, barwnie ubranymi kobietami, które z dzieckiem i złotymi bransoletkami na rękach będą cię błagać o parę rupi na mleko...

Indie to kraj skrajności. Przechadzając się jedną z głównych ulic New Delhi, po jednej jej stronie spotkasz slumsy ulepione z krowich odchodów, zadaszone znalezionymi na wysypisku kawałkami blachy lub plastiku; po drugiej stronie tej samej ulicy będzie stała galeria handlowa, do której wejdziesz i być może kupisz jakiś markowy ciuszek.

Nie ma jednoznacznego określenia na to czym są Indie. Jedni zachwycają się hinduską kulturą i religią, inni bulwersują się sposobem życia i chaosem panującym w niektórych jej częściach. Niektórzy po prostu się boją. Boją się tego, co nieznane, nowe i dla nich niezrozumiałe. Nie wiem jakie jest Twoje doświadczenie związane z Indiami, jakie masz na ten temat spostrzeżenia. Jednego jestem pewna - nie ma na świecie osoby, która byłaby wobec tego kraju obojętna. 

Mój pobyt w Indiach trwał 2 tygodnie. Poznałam je DOSŁOWNIE wszystkimi zmysłami i pomimo wielu bardzo skrajnych doznań mogę śmiało stwierdzić, że pokochałam ten kraj. Indie to nie tylko Taj Mahal - choć ta świątynia robi piorunujące wrażenie. Najwięcej Indii znalazłam w spojrzeniach osób mijanych na ulicy. Były to niewinne, a jednocześnie jakże dojrzałe spojrzenia 3, 4-letnich dzieci zmuszonych do tego, by zarabiać na chleb na ulicy imając się różnych zajęć - od śpiewania, poprzez oprowadzanie po nieznanych dla turystów zakątkach, skończywszy na zwykłym żebraniu. Spojrzenia starców, w których odnajdowałam mądrość życiową i spokój. Natrętne spojrzenia handlarzy straganów, którzy jeśli tylko udało im się złapać kontakt wzrokowy nie odpuszczali tak długo dopóki nie udało im się sprzedać choćby paczki gum balonowych - przecież zaraz obok był kolejny sklep, w którym już czaiła się konkurencja...właśnie tak pamiętam Indie. Wymowne spojrzenia, gesty, kolory, jakich nie spotkasz nigdzie indziej. Wszystko to tworzyło obraz o tak wspaniałej linni melodyjnej, że mogłabym słuchać go w nieskończoność. Podobnie jak uderzeń własnego serca.

Będącw Indiach stajesz się nieodłączną częścią żywego organizmu. Płyniesz w rzece dotąd nieznanych ci barw, zapachów i dźwięków. W pewnym momencie tak się tym wszystkim zachłystujesz, że pragniesz odetchnąć. Wracasz więc do domu, ale zaraz po powrocie dochodzi do ciebie, że musisz tam wrócić...

Kto choć raz był w Indiach wie, że widział niemal wszystko, choć tak naprawdę nie widział jeszcze nic.
 




A teraz o tym, co zainspirowało mnie do napisania tego posta, jak i stworzenia pewnej bransoletki. Był to mianowicie maleńki, mosiężny słonik. Uważa się, że słoń z trąbą uniesioną ku górze przynosi szczęście, ale mało kto wie, że w kulturze hinduskiej słoń ma zgoła inne znaczenie.

O tym przeczytacie tutaj ---> http://www.dotykindii.pl/slon-w-kulturze-indii/

A oto wspomniana wyżej bransoletka: 


5 komentarzy:

  1. A to mialaś wspaniałą podróż, na pewno warto było. Pozdrawiam równie ciepło, choć za oknami ulewa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj było warto, było :) Niezapomniane wrażenia - małpy wyrywające ci jedzenie z rąk, krowy przechadzające się ulicami jak gdyby nigdy nic..i to tuż obok twojego samochodu, kolorowe stragany, a zaraz potem pawie - i to w takich ilościach w jakich u nas występują gołębie ;)
      Pamiętam te chwile tym bardziej, że wyjechałam w listopadzie i podczas, gdy u nas była plucha, tam codziennie słońce i ok 25 stopni w cieniu :):) ...a że ja jestem zmarźluchem, to sobie skorzystałam z ciepełka :):)

      Usuń
  2. Zazdroszczę tak egzotycznej podróży! Musiało być wspaniale, zdjęcia są cudowne, a pewnie nie oddają klimatu tego niesamowitego kraju! Tak pięknie piszesz o Indiach ...
    Napisałam wcześniej komentarz, ale nie opublikował się. Stało mi się to ostatnio kilkukrotnie. Może trafia do spamu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było wspaniale :) Uwielbiam słowo pisane - po stokroć wolę książki od filmów z tego względu, że można sobie wiele rzeczy wyobrazić i w zasadzie "przenieść się" w miejsce, o którym się czyta. Powiem ci, że jak wczoraj skończyłam pisać ten post doszło do mnie, że znowu tam byłam :) A jeśli chodzi o zdjęcia, to tak naprawdę zrobiłam masę ciekawszych ujęć, ale poszły w niepamięć razem ze starym laptopem, który się spalił (uuups ;o) Ps. Nie wiem o co chodzi z tymi komentarzami, ale w spamie nic nie mam...
      Pozdrawiam serdecznie!! :)

      Usuń
  3. Indii nie da się jednoznacznie określić. Kultura bardzo ciekawa i rozbudowana. Pełno kolorów dookoła i życia, o którym wspomniano w poście, ale system kastowy powoduje, że część warstw społecznych nigdy się nie rozwinie.

    OdpowiedzUsuń