środa, 26 lutego 2014

Mój warsztat // My workshop

Mój warsztat póki co składa się z regału zapełnionego szufladkami na półfabrykaty oraz 4 szuflad komody, w których mieszczą się narzędzia, sznurki sutasz, perły, koraliki TOHO i minerały. Na regale stoją ekspozytory z gotowymi pracami. Parapet również zamienił się w miejsce pracy - stoi tam tylko jeden kwiatek, świeczka o zapachu leśnych owoców (wspaniale się przy niej pracuje) oraz to, co w chwili obecnej dobrze jest mieć pod ręką. Zaraz przy parapecie stoi stary drewniany stoliczek, a na nim kawałek szyby i lampka.
Kiedy zabieram się do pracy, najpierw wyciągam moje trójkątne miseczki, nożyczki, igły (niektóre powykrzywiane od szycia), włączam swoją ulubioną listę i przebieram, dobieram, szyję, pruję, aż wychodzi w końcu coś, z czego jestem zadowolona :)

Dziś postanowiłam pokazać Wam choć kawałeczek tego mojego warsztatu oraz projekt, nad którym właśnie pracuję. Będzie to naszyjnik i kolczyki do kompletu. Już zaczyna pachnieć lasem. Pewnie z chęcią założyłaby go jakaś królowa Elfów :)



// My workshop is a little chest of drawers full of semi-finished products. I also store my tools,  beads and soutache in 4 drawers of another chest of drawers. On the chest of drawers there is my exhibition space, where I put all the finished projects. The window sill is also a part of my workshop area - there is only one plant, the fragrance candle and the rest is what I recently use. Next to the window sill there is an old wooden table. On the table there is a piece of glass and a lamp.
Before getting into work, I take out my triangle bowls, scissors, needles (which already have some curves), I put on my favourite music and start to sew. 


Today I decided to show you the sample of my workshop area together with the picture of a project I'm presently working on. It will be a necklace and earrings. The set already smells like forest. I guess the Queen of Elves would probably like to wear that :)



Ps. Na zdjęciu widać matę magnesową - bardzo praktyczna jeśli chodzi o miejsce pracy. Wreszcie nie gubi mi się igła i nożyczki :) I nie wydałam na nią ani grosza. Podebrałam mamie z lodówki jakiś stary notes na przepisy, który z tyłu był z magnesu. I tak oto mam swoją matę :)


In the picture you can see a magnet pad. It is very useful - my needle and scissors don't mess around on my desk anymore. And I didn't spend any money on it - it was a magnet notebook my mum used to put on the fridge to make the shopping lists. 

5 komentarzy:

  1. Ale się fantastycznie zapowiada :) Widzę już teraz, że będzie pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) Chwilowo muszę się oderwać od tych leśnych cudaków i zabieram się za szycie broszki. jak skończę projekt na pewno się pochwalę :): Ps. Właśnie sobie uzmysłowiłam, że część koralików, które użyłam w tym projekcie kupiłam jakieś 10 lat temu. Był to mój pierwszy zakup koralikowy, choć wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że tak zbzikuję na punkcie robienia biżuterii ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak miło poczytać o warsztatach innych rękodzielników. Też posiłkuję się magnesem, ale niestety zauważyłam jego jeden minus, narzędzia tak się namagnesowały, że "kleją się" do nich wszystkie metalowe półfabrykaty. Może mój magnes był za dużego kalibru;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na początku rozglądałam się za jakimś silnym magnesem w internecie, aż tu napatoczył mi się ten z lodówki - może nie jest super mocny, ale akurat na tyle silny, żeby utrzymać igłę w jednym miejscu, więc styka ;) Ps. Poddałam dziś jedną z torebek recyklingowi tak jak radziłaś ;) Przydała się do podbicia broszki ;p

      Usuń
  4. Mata magnesowa... trzeba się w taką zaopatrzyć, nie tylko igłę można zgubić, ale i o wiele większe rzeczy :) Warsztat jest nawet ważniejszą częścią mieszkania niż inny pokój. Tam jest się tylko dla siebie i pracy.

    OdpowiedzUsuń